
- Przepraszam, ja… - Nie wiem co ze sobą zrobić. Stoję z pudełkiem farb w sprayu i wpatruję się w Nathana.
- Możesz nie dotykać moich rzeczy? - Niemal syczy ze wściekłości.
- Musiałam to podnieść, żeby dokładnie posprzątać – kłamię.
- Och, jasne. Właśnie widziałem jak sprzątasz.
- Jesteś graficiarzem? - wypalam.
- To się nazywa writer… Z resztą, nieważne. - Nathan rezygnuje z dalszego tłumaczenia. - Wyjdziesz już czy może chcesz dalej przeszukiwać mój pokój? - Podchodzi do mnie i wyjmuje pudełko z moich rąk. - Zapewniam, że zwłok tutaj nie znajdziesz.


